"Jest się z kim mierzyc" - Monika Hojnisz [wywiad]

Monika Hojnisz zanotowała dziś drugi rezultat spośród Polek, zajmując 16. miejsce w sprincie. Co nowego w biathlonie podczas zawodów w Dusznikach-Zdroju odkryła zawodniczka z brązowym medalem MŚ, trzema medalami ME, lokatami w pierwszej "10" IO oraz PŚ?Skuteczność na poziomie 90% to wynik, który Panią satysfakcjonuje?Jedno pudło to nie jest najgorsze strzelanie. Powiedziałabym, że to taki mój normalny poziom, ale jak widać, żeby walczyć o najwyższe cele trzeba albo zachować czyste konto albo biec jeszcze szybciej.Rywalizacja tu w Dusznikach-Zdroju jest zatem na najwyższym poziomie?Może stawka nie jest zbyt rozbudowana pod względem liczebnościowym, ale w Dusznikach-Zdroju zjawiły się naprawdę znaczące nazwiska w świecie biathlonu. Są tu choćby Julia Dżyma, Veronika Vitkova, Nadine Horchler, która ostatnio wygrała nawet zawody w PŚ. Więc jest się z kim mierzyć i z kim porównywać. Ja się akurat cieszę, że zjawiły się takie osoby na tych ME. Może bez nich byłoby łatwiej o medale, ale ich obecność sprawia, że ta rywalizacja jest toczona na wysokim poziomie i może się podobać publiczności.Publiczności, która mocno dziś wspierała Polki.Tak. To dla mnie ogromne szczęście, że możemy biegać w Polsce. Na trybunach jest moja rodzina, między innymi siostra, która pierwszy raz w życiu widziała moje zawody, więc miałam podwójną motywację. A z drugiej strony taki start to dla nas wszystkich nowość. Bo jako Polacy nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich okrzyków na naszą cześć podczas strzelania. To na pewno siedzi w głowie i nikt z nas nie jest na to obojętny. Absolutnie jednak nie mogę zwalić swojego błędu na kibiców, a tylko i wyłącznie na siebie. Nie zachowałam po prostu "chłodnej głowy". Fanom natomiast serdecznie dziękuję za wsparcie. Oby jak najczęściej można było tu biegać!Zostają dwa biegi na tych ME. O co powalczy na nich Monika Honijsz?Oby w biegu pościgowym udało się pójść do góry. Ciężko jeszcze zakładać jakieś konkretne miejsce, ale ta moja strata do Julii Dżymy nie jest jakąś "przepaścią" nie do pokonania. Wszystko będzie zależało od strzelania. Nie wiem natomiast gdzie wystawią mnie trenerzy w sztafetach. Może i mam preferencje, ale jako sportowiec nie mogę "woleć". Ja muszę spełniać to, co wyznaczą mi szkoleniowcy. Gdzie bym się nie znalazła, to obiecuję dać z siebie wszystko!Wojciech Bajak/ biathlon.pl