"Nie wybiegam myślami za daleko". Anna Mąka o przygotowaniach do sezonu olimpijskiego
.jpeg)
Anna Mąka stawia na spokój, codzienną rutynę i sprawdzone metody w przygotowaniach do sezonu olimpijskiego. W rozmowie z nami opowiada o wyjątkowym zgrupowaniu w Lillehammer, ulubionych elementach treningu i tym, dlaczego jeszcze nie myśli o igrzyskach.
Mateusz Król: Podchodzisz do przygotowań z tym samym nastawieniem co zawsze, czy po latach coś się jednak zmienia? Może pojawia się większa ciekawość?
Anna Mąka: Staram się podchodzić do wszystkiego tak samo. Mam motywację, ale przede wszystkim chcę być spokojna w głowie. Każdego dnia skupiam się na tym, co mam do zrobienia – na treningu, regeneracji, na zadaniach, które są przede mną.
Mateusz Król: Tegoroczne przygotowania zaczęłyście od dłuższego zgrupowania w Lillehammer. Inaczej niż zwykle. Czy to początek jakiejś rewolucji?
Anna Mąka: Dla mnie Lillehammer to trochę jak drugi dom. Mieszkamy w domku, gotujemy same, każda ma swoją sypialnię, a wspólna przestrzeń daje poczucie swobody. Znamy tam każdy zakątek – trasy, drogi, nawet cukiernie (śmiech). To miejsce po prostu nam sprzyja.
Mateusz Król: Jak się czujesz fizycznie o tej porze roku?
Anna Mąka: Jest w porządku. Treningów jest sporo, duża objętość, więc ciało nie zawsze jest w pełni zregenerowane – ale to normalne. Akceptuję to i dbam o siebie najlepiej, jak potrafię. Wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Mateusz Król: A igrzyska? Czy one już świecą gdzieś w głowie, czy to jeszcze nie ten moment?
Anna Mąka: Szczerze? Staram się o tym nie myśleć. Dla mnie najważniejsze jest to, co mam do zrobienia jutro. Na przykład jutro mam rower – więc skupiam się na tym, jak się do tego przygotować, jak się dziś zregenerować. To mnie napędza.
Cała rozmowa z Anią poniżej: