Rodzinna atmosfera i ciężka praca. Tak kadra biathlonistek szykuje igrzyska

Trener polskich biathlonistek Tobias Torgersen opowiada o przygotowaniach do sezonu olimpijskiego. Mówi o problemach zdrowotnych, wyjątkowym obozie w Lillehammer, rodzinnej atmosferze w drużynie i wyzwaniach, jakie czekają zawodniczki latem. Tłumaczy też, dlaczego nie myślą jeszcze o Cortinie 2026.
Mateusz Król: Pierwsze pytanie jest proste. Czy wszystko w porządku z przygotowaniami do sezonu olimpijskiego?
Tobias Torgersen: Tak, powiedziałbym, że w większości tak. Jedyny problem, jaki mamy, to nawracające kłopoty z plecami u Darii. Staramy się to rozwiązać i mamy nadzieję, że wróci jak najszybciej. Najważniejsze jest jednak, by wróciła w pełni zdrowa. Poza tym jesteśmy w trakcie drugiego zgrupowania. Pierwsze, w Lillehammer, uważam za bardzo udane. To był długi obóz, podczas którego wykonaliśmy solidną pracę bazową przez ponad dwa tygodnie.
Mateusz Król: Zaczęliście właśnie w Lillehammer. To mnie zaskoczyło. Czy to oznacza rewolucję w przygotowaniach, czy po prostu nowe miejsce?
Tobias Torgersen: To po prostu inne miejsce. Złożyło się na to wiele drobnych czynników, ale przede wszystkim chciałem, żeby to pierwsze zgrupowanie było dłuższe. A dłuższe obozy zwykle robimy albo na wysokości, albo właśnie w Lillehammer. Znam tamten teren jak własną kieszeń, co daje nam wiele możliwości na długie treningi na nartorolkach czy rowerze. To idealne miejsce na pracę bazową.
Mateusz Król: Anna mówiła mi, że lubi Lillehammer, bo tam czujecie się jak rodzina – gotujecie razem, planujecie wspólne posiłki. Czy to naprawdę ważne dla drużyny?
Tobias Torgersen: Trudno to jednoznacznie zmierzyć, ale na pewno daje to poczucie wspólnoty. Zawodniczki same planują posiłki, gotują, mieszkają w apartamentach, a nie w hotelowych pokojach. To buduje atmosferę i chemii w zespole. Myślę, że mamy fajną grupę, w której wszyscy dobrze się dogadują.
Mateusz Król: Jak odnajduje się w tym zespole Kubinec?
Tobias Torgersen: Znamy ją już od kilku lat, bo była wcześniej w drużynie. To świetna, energiczna i młoda zawodniczka. Z tego, co widzę, została bardzo dobrze przyjęta przez resztę dziewczyn i nie ma problemów z integracją.
Mateusz Król: Czy w programie przygotowań są jakieś zmiany?
Tobias Torgersen: Mamy zasadę: jeśli coś działa, nie ma sensu tego zmieniać. Wprowadzamy tylko drobne korekty. W tym roku pojedziemy jeden raz więcej na obóz wysokogórski niż zwykle. Do tego latem cykl startów jest trochę inny, bo nie ma mistrzostw świata. Mamy za to starty w Monachium w październiku. Dzięki temu możemy pojechać na Blink Festival, na co od dawna miałem ochotę, ale wcześniej nie było na to czasu. To trudny bieg pod górę, ale przede wszystkim wyzwanie mentalne i świetne doświadczenie.
Mateusz Król: Myślę, że w Polsce mało kto zna Blink Festival, a to chyba największy letni festiwal biathlonowy?
Tobias Torgersen: Tak, to ogromne wydarzenie, istniejące od kilkunastu lat. Odbywa się w centrum miasta i ściąga najmocniejsze drużyny z Norwegii, często też Francuzów, Niemców i Szwedów. Starty są widowiskowe, z krótkimi pętlami i pojedynkami na strzelnicy. To świetny sprawdzian przed zimą.
Cała rozmowa poniżej: