Sidorowicz: Wiem, po co to robię. Nowy sezon, nowe cele

Natalia Sidorowicz rozpoczęła przygotowania do sezonu od obozu w Lillehammer. W rozmowie z nami opowiada o treningach, wojskowym szkoleniu i o tym, jak radzi sobie z rosnącym zainteresowaniem po najlepszym sezonie w karierze. „Wiem, po co to robię” – mówi bez wahania.
Mateusz Król: Jak przebiegał początek przygotowań w Twoim przypadku? Wszystko poszło zgodnie z planem?
Natalia Sidorowicz: Jeśli chodzi o pierwsze zgrupowanie w Lillehammer, to było naprawdę intensywnie. Dużo objętości, czyli to, co lubię. Fajne treningi, świetne miejsce do pracy. A teraz, tutaj w Polsce, też mamy dobre warunki. Możemy się poczuć jak w domu, więc dobrze było tu wrócić.
Mateusz Król: Lillehammer na początek to chyba coś nowego, bo zazwyczaj zaczynałyście w Polsce. Czy to oznacza, że zupełnie zmieniłyście program przygotowań, czy tylko miejsce startu?
Natalia Sidorowicz: Zmieniliśmy po prostu miejsce rozpoczęcia. I długość obozu też była inna – zazwyczaj w Lillehammer zostajemy na trzy tygodnie, a teraz było krócej, ale bardzo intensywnie. Zaczęłyśmy z grubej rury, że tak powiem. Teraz trenujemy w Dusznikach.
Mateusz Król: Czy ten początek przygotowań jest szczególnie trudny? Budujecie teraz bazę, czy całe lato jest równie wymagające?
Natalia Sidorowicz: Myślę, że całe lato trenujemy na równym, wysokim poziomie. Ciężko pracujemy, bo chcemy się rozwijać. Każdy etap przygotowań jest ważny i nie ma czasu na luz.
Mateusz Król: Po najlepszym sezonie w karierze podchodziłaś do tych treningów z większą motywacją, czy może pojawiła się jakaś obawa, co będzie dalej?
Natalia Sidorowicz: Nie traktuję tego sezonu przygotowawczego inaczej niż poprzednich. Mam zadania do wykonania i na tym się skupiam. Od kilku lat działam według tego samego podejścia – konsekwentnie realizuję plan.
Cała rozmowa poniżej: