"Każda para nóg jest nieoceniona" - wywiad z Tomaszem Bernatem, Kierownikiem ekipy technicznej Polskiego Związku Biathlonu


PZBiath.: Sezon zakończył się w marcu. Mamy wrzesień. Wydawałoby się, że serwismeni mają sporo czasu na odpoczynek, jednak wiem, że to nie do końca prawda. Czym zajmuje się Pana ekipa między sezonami?Tomasz Bernat: Nasze działania typowo serwisowe wznowiliśmy początkiem maja. To jest czas kiedy robimy dokładny przegląd wszystkich nart Kadry Narodowej i podejmujemy decyzję, które narty zostają, w których odnawiamy bądź zmieniamy struktury, a które odstawiamy lub wymieniamy na nowe. Te, które zostają wymagają prac regeneracyjnych i odpowiedniego zabezpieczenia na okres letni. Następnie po analizie Rafał Lepel, który jest odpowiedzialny za dobór struktur, przesyła mi nowy wykaz nart, które zamawiamy w fabryce. W międzyczasie zawozimy narty do odnowienia lub zmiany struktur - często przy okazji zgrupowań (korzystamy z 5-iu różnych specjalistów w Europie). Jest to też czas na gruntowne porządki i przegląd smarów oraz narzędzi, po to, by przed kolejną zimą wszystko było gotowe i sprawne.Kolejnym naszym zadaniem jest przygotowanie sprzętu letniego tak, by zawodnicy bez przeszkód mogli realizować przygotowania. Podczas zgrupowań często serwismeni pełnią rolę asystentówi pomagają w różnych zadaniach, które zleca trener Adam Kołodziejczyk lub Tomasz Sikora. Pomagamy zarówno Kadrze Narodowej A, jak i utworzonej w tym sezonie Kadrze Młodzieżowej.Dodatkowo Adam Kwak z Rafałem Lepelem pomagają w organizacji różnego rodzaju imprez sportowych, takich jak „Biathlon dla każdego”, „Dzień Olimpijski” czy inne zawody letnie.Moje dodatkowe obowiązki są związane z modernizacją kilku biathlonowych obiektów oraz przygotowaniami do Mistrzostw Europy w Dusznikach.PZBiath.: Pełni Pan rolę kierownika ekipy technicznej. Wiemy, że PZBiath., nie doczekał się jeszcze ciężarówki jaką mają Niemcy czy Norwegowie, jednak Związek cały czas się rozwija. Jak wyglądały Pana początki pracy w serwisie w porównaniu z sezonem 2015/2016 ?T.B: Mam przyjemność być szefem serwisu od czterech sezonów. Od początku dbam o rozwój techniczny i co roku udaje nam się zrobić „ krok do przodu”. Od ostatniego sezonu poważnie zaczęliśmy myśleć o ciężarówce technicznej. Jeszcze w kwietniu byłem na spotkaniu w firmie w Niemczech, która realizuje takie projekty. W tej chwili mamy dopracowaną koncepcję i poszukujemy najlepszego sposobu na jej sfinansowanie. Wiem, że to wymaga czasu, ale wierzę, że już niedługo będziemy mogli pracować w naszej ciężarówce technicznej. Mogę zdradzić, że wizualnie będzie mniejsza od niemieckiej czy norweskiej i nie będzie bazowała na dużym ciągniku siodłowym, ale za to będzie bardziej uniwersalna i dlatego będziemy mogli wykorzystywać ją również w okresie letnim.PZBiath: Pański zespół razem z Panem liczy cztery osoby. Jest to optymalna ilość? Jak dajecie sobie radę w sezonie?T.B: Cztery osoby w ekipie technicznej na Pucharze Świata to absolutne minimum. Każdorazowo, kiedy jest o jednego serwismena mniej musimy ograniczyć w pewnym stopniu testy. Czas, który mamy na to przeznaczony jest nieubłagalny i każda „para nóg” jest nieoceniona (oczywiście właściwych „ nóg” – zaufanego człowieka z dobrym czuciem nart). W poprzednim sezonie dzięki temu że dołączył do sztabu trenerskiego Tomasz Sikora, często mogliśmy wspomóc się jego „parą nóg”, co pozwalało nam zwiększyć ilość testów. Zresztą wielu aktywnych trenerów wspiera swoje ekipy techniczne.PZBiath.: Jak wyglądają przygotowania przed dniem startowym w PŚ ? T.B: Dzień przed startem (podobnie jak 2- 3 dni przed startem), kiedy mamy już rozłożony cały sprzęt (co zajmuje około pół dnia) przygotowujemy narty i koncepcje, by wykonać jak największą ilość testów. Staramy się przeprowadzić je w zbliżonych godzinach oraz warunkach planowanych zawodów, co nie zawsze się zgrywa. W naszej profesji jedną z ważniejszych ról odgrywa pogoda, którą stale monitorujemy.Dzień startowy to działanie według planu czasowego, który wygląda mniej więcej tak:9:00 Przybycie do kabiny, kontrola parametrów śniegu.9:15 -10: 45 Przygotowanie koncepcji nr 1 (2 osoby).Przygotowanie nart zawodników ( 2 osoby).11:00 - 12:00 Test nr 1.12:10 - 12:25 Przerwa na posiłek.12:30 - 14:00 Przygotowanie koncepcji nr 2 (2 osoby).Przygotowanie nart zawodników + start testów ok. 13:30 ( 2 osoby).14:00 -15:10 Test nr 2 (2 osoby).Start testów z zawodnikami (2 osoby).15:10 - 16:00 Przygotowanie nart dla zawodników na start (2 osoby). Trwają testy sprawdzające koncepcje (2 osoby, które wcześniej testowały narty z zawodnikami).16:00 START16:00 - 17:30 Start - kto może obstawia ustalone miejsca na trasie, jeden z nas zostaje na posterunku w kabinie.17:30 - 20:30 Testy po startowe, przerwa na posiłek, prace regeneracyjne z nartami, przygotowania do kolejnego dnia, ewentualnie pakowanie sprzętu.PZBiath.: Jeden z Pańskich współpracowników powiedział, że ta praca to ogromny stres i odpowiedzialność oraz, że podczas startu czeka się na pierwszy zjazd, a w głowie kłębią się myśli „pojedzie czy nie pojedzie? Boże, żeby pojechało!".T.B: Obserwując pierwszy i kolejne zjazdy naszych zawodniczek, otrzymujemy informację zwrotną czy w konfrontacji z innymi jesteśmy na dobrym poziomie. To jest ten moment, w którym widzimy, czy to co w danym dniu przetestowaliśmy i wybraliśmy jest odpowiednie. Daje nam to też możliwość zareagowania i ewentualnej zmiany w przypadku nart, które jeszcze nie „wyszły na start”. Tak, jest to stresujący moment, jak wiele innych w biathlonie i sporcie.PZBiath.: Zdarzają się starty, podczas których warunki atmosferyczne zmieniają się diametralnie, a jak wiadomo, w trakcie biegu nie da się zmienić już niczego. Co wtedy?T.B: Póki narty nie „wyszły na start” i jest wystarczająco czasu na przesmarowanie, możemy zareagować i coś zmienić. W momencie kiedy zawodnik jest na trasie, nie możemy już ingerować w narty. Jedyne co pozostaje to głośne kibicowanie. Jak wcześniej wspomniałem monitorujemy stale pogodę co pozwala nam w większości przypadków przygotować się na zmianę warunków. Wtedy ogromną rolę odgrywa doświadczenie i intuicja.PZBiath.: Pamięta Pan najcięższy dzień pracy w serwisie?T.B: Było i będzie całe mnóstwo ciężkich dni, bo to jest urok sportu i tej pracy. W momencie kiedy ktoś niespodziewanie zajmuje słabe miejsce lub nam się nie uda z nartami, wtedy przeżywamy trudne chwile. Ważne jest wtedy działanie teamu, zlokalizowanie błędów i zrobienie wszystkiego, by je wyeliminować.